Konsumenci coraz chętniej wybierają kosmetyki ekologiczne, wierząc w ich prozdrowotne działanie i pozytywny wpływ na środowisko. Niestety nieumiejętnie stosowane mogą zaszkodzić urodzie i zdrowiu. Czym są i jak stosować kosmetyki naturalne opowiada Agnieszka Zielińska, pierwszy w Polsce Skin Ekspert.

agnieszka_zielinska_skin_expert
Agnieszka Zielińska, Skin Expert i autorka projektu Beauty Code™

Co to znaczy, że kosmetyk jest ekologiczny czy naturalny?

Powszechnie wydaje nam się, że jeśli produkt jest ekologiczny lub organiczny, to jest dobry. Niestety wcale tak nie musi być. Z określeniami „naturalny” i „ekologiczny” jest spory problem, ponieważ nie ma definicji ani prawnych regulacji, którym podlegają takie produkty. Dlatego te słowa bywają nadużywane przez producentów. Nazywają produkty ekologicznymi, gdy w składzie pojawiają się naturalne olejki lub wyciągi z roślin nawet w znikomej, kilkuprocentowej ilości.

A kosmetyki organiczne, czym różnią się od naturalnych?

Kosmetyki organiczne podlegają większym obostrzeniom. Zakłada się, że aby kosmetyk był organiczny, powinien zawierać minimum 70%-95% składników pochodzących z czystych upraw, nie może być testowany na zwierzętach i powinien być produkowany zgodnie z zasadami Fair Trade. Nie może zawierać pestycydów, szkodliwych konserwantów ani składników pochodzenia ropy naftowej (wazelina, parafina, oleje silikonowe itd.). Kosmetyk organiczny powinien posiadać certyfikat, np. Ecocert, NaTrue, CosmeBio, BDIH, Soil Association. Warto wiedzieć jednak, że każdy certyfikat ma inne wymagania, mniej lub bardziej rygorystyczne. Na przykład tylko niektóre nadają się dla wegan, bo wymagają, aby produkt był pozbawiony składników pochodzących od zwierząt. Brak certyfikatu nie oznacza jednak, że kosmetyk nie jest organiczny. Niestety jest to bardzo złożona sprawa i przeciętny konsument łatwo wpada w marketingowe pułapki.

W jakie pułapki wpadamy najczęściej?

Patrząc na sytuację na rynku zauważam, że wiele osób kupuje kosmetyki naturalne pod wpływem mody, przekonań lub wiary, że ekologiczne to zawsze zdrowsze. Tak niestety nie zawsze jest. Poza tym nie zastanawiamy się ani nad potrzebami swojej skóry, ani nad tym, co kosmetyk w sobie zawiera. Koncentrujemy się na tym, czego kosmetyk nie powinien mieć, np. parabenów (grupa organicznych związków chemicznych stosowanych jako środki konserwujące w kosmetykach, lekach i żywności – przyp. red.). W rzeczywistości naturalne kosmetyki są nafaszerowane substancjami zapachowymi – które są wprawdzie naturalne, bo pochodzą z olejków eterycznych – ale potencjalnie mogą drażnić skórę. Okazuje się, że substancje zapachowe są bardziej szkodliwe od części parabenów, z których duża część została z powrotem dopuszczana do użytku. Warto mieć świadomość, że kosmetyki zawierające sztuczne konserwanty potrafią być mniej szkodliwe niż te naturalne.

Trzeba przyznać, że konsument nie ma łatwo.

Nie ma, a jeszcze skomplikuję sprawę. Z powodu braku definicji ekologicznych kosmetyków pojawia się pytanie, które składniki są tak naprawdę naturalne. Wydaje się, że te pochodzenia roślinnego, jak oleje, masła czy ekstrakty roślinne. Ale co np. z witaminami A, C, E czy kwasem hialuronowym wytwarzanym przez ludzką skórę. Istnieją kosmetyki, które nie są klasyfikowane jako organiczne, ponieważ zawierają „nienaturalne” składniki. A przecież z punktu widzenia nauki, wszystkie składniki kosmetyków to chemia.

Czym się więc kierować podczas zakupów?

Polecam zachować zdrowy rozsądek, nie szukać kosmetyków ekologicznych na siłę. Powinniśmy wychodzić od potrzeb naszej skóry, zastanowić się, co jest naszym celem, a następnie jakie substancje pomogą nam go osiągnąć. Kosmetyk ma pełnić określoną funkcję dla skóry. Przede wszystkim sprawdzamy, czy zawiera składniki, których potrzebujemy. Aby wiedzieć, czego potrzebujemy, musimy dobrze poznać swoją skórę. Warto skonsultować się ze specjalistą, jeśli mamy tu wątpliwości. Niestety nazwy składników, którymi operuje marketing są różne od tych, które znajdziemy na opakowaniu. Szczególną trudność sprawią nam ekstrakty roślinne, bo te mają nazwy łacińskie (np. olej słonecznikowy to helianthus annuus seed oil). Następnie drogą eliminacji odrzucamy te, które zawierają szkodliwe substancje, np. produkty z ropy naftowej i składniki zapachowe. Ponownie, żeby to zrobić musimy poznać nazwy łacińskie obu grup, aby rozumieć informacje na opakowaniach. Na moim fanpage’u na Facebooku można obejrzeć live, w którym wyjaśniam, jak czytać etykiety.

Jeśli zależy nam, np. ze względu na weganizm, na tym aby produkty nie posiadały składników pochodzenia zwierzęcego, możemy kierować się określonymi certyfikatami. Nie można wpadać jednak w skrajności i podchodzić do kosmetyków zbyt kategorycznie. Przykładem marki, która wyróżnia się dobrym składem, wysoką jakością i rozsądną ceną jest np. The Ordinary, mimo że nie posiada ona certyfikatów.

Dostrzega Pani te skrajności?

Niestety tak. Powstała kultura, w ramach której wiele osób ulega mitom i popada w przesadę. Te osoby szukają produktów typowo eko czy organicznych, absolutnie nie dopuszczając żadnych odstępstw. Kategorycznie odrzucają substancje, które nie są naturalne, ale wcale nie muszą być szkodliwe dla ich skóry czy środowiska. Analizują składy kosmetyków, w ogóle nie biorąc pod uwagę tego, co chcą danym produktem osiągnąć.

Patrząc z perspektywy skóry, jej potrzeb, budowy i sposobu funkcjonowania, nie ma jednej, absolutnej i uniwersalnej „prawdy” ani idealnego kosmetyku. Pielęgnacja 100% naturalna wcale nie musi być dobra dla skóry.

W jakie mity obrosły kosmetyki ekologiczne?

Tak jak wspomniałam wierzymy, że są z gruntu zdrowe i nieszkodliwe. Kobiety myślą, że same oleje wystarczą, aby dbać o skórę twarzy czy pozbyć się dolegliwości. Tak, ale tylko w krótkim okresie. Po około miesiącu, dwóch zaczynają się u wielu z nich pojawiać problemy, podrażnienie, alergie. Kosmetyki naturalne nie wyprowadzą nas też z dolegliwości, jak np. trądzik.

W sklepach możemy znaleźć wiele naturalnych, ale egzotycznych produktów. Czy są bezpieczne?

Ostatnio pojawia się wiele marek z rożnych zakątków świata, które nie są testowane ani odpowiednio przebadane. Zawierają bardzo egzotyczne składniki, na które tak naprawdę nie wiemy, jak zareaguje nasza, nieprzyzwyczajona do nich skóra. Kosmetyki te tworzone są na bazie olejów, które sprawiają, że przenikanie składników aktywnych jest dużo większe i może wywołać silną reakcję, czasem z opóźnieniem.

A czy kosmetyki ekologiczne, organiczne tak samo pełnią swoje funkcje, np. chronią przed słońcem?

W przypadku produktów z filtrami zmienia się nazewnictwo. Filtry organiczne są chemiczne, a filtry mineralne są naturalne. Jeżeli chcemy używać tylko kosmetyków naturalnych, to niestety kremy z filtrami mineralnymi są bardzo gęste, ciężko się rozprowadzają i zostawiają na skórze białą maskę. Nikt takich nie lubi.

Z kolei tak uwielbiane oleje roślinne (choć zawierają naturalne filtry ochronne, jak np. olej z pestek malin), nie stanowią bezpiecznej ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB. Mówi się, że olej z pestek z malin jest porównywany mocą do kremu SPF 50, ale nie mamy żadnych badań potwierdzających tę tezę. Możemy wykorzystać naturalne kosmetyki jako wsparcie, ale nie zamiast kremu z filtrem i nie przy dłuższej eskpozycji na ostre słońce.

A kosmetyki pielęgnacyjne są bardziej skuteczne?

Nie zawsze. Nieumiejętne stosowanie kosmetyków naturalnych może przynieść efekt odwrotny od oczekiwanego. Kosmetyki te oparte są w dużej mierze na olejach roślinnych. Wykorzystuje się różne oleje, w tym często te o mniejszej zawartości NNKT (niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych). Dają one efekt okluzji półciągłej, pozwalając skórze na oddychanie, ale też zatrzymując wodę, dzięki czemu wzrasta nawilżenie. Jednak nie odbudowują bariery hydrolipidowej. To trochę jak plaster nałożony na ranę, a rana ze względu na brak powietrza nie chce się zagoić. Nie zmieniając innych naszych nawyków pielęgnacyjnych lub używając niewłaściwie składników naturalnych możemy doprowadzić w dłuższym okresie do wysuszenia skóry, nawrotu problemów skórnych lub ich pogorszenia.

Kiedy w takim razie warto używać naturalnych kosmetyków?

Wszystko zależy od stanu skóry i oczekiwań. Jeśli klientka chce, aby pielęgnacja była w 100% naturalna, wegańska, niestosowana na zwierzętach itd., to jestem w stanie dopasować do takich wymagań kosmetyki. Ale jeśli nie ma takiego wymogu, to pielęgnacja naturalna nie jest moim priorytetem. Wybieram składniki, które spełniają określoną funkcję, a potem określam pozostałe, ważne dla klientki kryteria, jak konsystencja, dobre wchłanianie się, zapach, cena itd. Moim zdaniem pielęgnacja w pełni oparta na kosmetykach naturalnych nie jest w stanie spełnić oczekiwań większości kobiet i pomóc na popularne dolegliwości skórne.

Dziękujemy za rozmowę.

Agnieszka Zielińska – pierwszy w Polsce SKIN EKSPERT i autorka projektu Beauty Code™, czyli Kodeks Piękna Każdej Kobiety. Managerka, trenerka, coach z ponad 12 letnim doświadczeniem w firmach kosmetycznych i farmaceutycznych, a od 3 lat pracuje z kobietami, które chcą zainwestować w swoją skórę. Sprawia, że skóra kobiet jest zdrowa i piękna. Odkrywa tajniki pielęgnacji, zamienia kosmetyki w tajną broń kobiecą.
Wyposażona w profesjonalny sprzęt medyczny Visia Canfield®, wiedzę z zakresu kosmetologii, biotechnologii, medycyny estetycznej i dermatologii, a także wiedzę biznesową zdobytą w koncernach kosmetycznych, może z łatwością wybrać najlepsze produkty w kosmetycznej dżungli.

Sprawdź też: