Dlaczego popularna metoda czytania i zakreślania tekstu jest jedną z najmniej skutecznych? Jak się uczyć, aby trwale zapamiętać informacje? Czy można przygotować się do egzaminu „na ostatnią chwilę”? O to wszystko zapytaliśmy Radka Kotarskiego, autora popularnego kanału na YouTube Polimaty i książki „Włam się do mózgu”.

Radek Kotarski wziął pod lupę setki naukowych artykułów i książek, a następnie przeprowadził na sobie serię eksperymentów, aby sprawdzić przeróżne metody uczenia się.

Jak wynika z Twojej książki „Włam się do mózgu”, wielokrotne czytanie i zakreślanie tekstu to najczęstsza metoda nauki… i jednocześnie najmniej skuteczna. Dlaczego?

Jest to jedna z wielu metod, która daje „iluzję” wiedzy, jak ładnie określa to profesor Robert Bjork z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Na etapie czytania tekstu może wydawać nam się, że w ten sposób wyróżniamy informację, nadajemy im priorytet i wrócimy do nich w pierwszej kolejności. Zakładając pozytywny wariant, że faktycznie kiedyś wrócimy do tych informacji, dla naszego mózgu wcale nie będzie to miało większego znaczenia. Zakreślanie i podkreślanie jest raczej inną formą prezentacji informacji niż ich zapamiętywania.

Podobnie niska skuteczność ujawnia się w przypadku najczęściej stosowanej metody przyswajania informacji na świecie, czyli przy wielokrotnym czytaniu tych samych tekstów lub innych materiałów źródłowych. Nasz mózg tak szybko nudzi się taką formą, że zwyczajnie wyłącza się przy którejś powtórce. Badania Ernsta Rothkopfa pokazały, że nie ma większej różnicy dla naszego zapamiętywania czy jakiś tekst czytamy dwa czy cztery razy. A przecież to o wiele więcej czasu poświęconego, a właściwie zmarnowanego na naukę! Mimo to wydaje nam się, że jest inaczej, bo zamykając oczy często jesteśmy w stanie wskazać palcem miejsce, gdzie na kartce zapisana jest dana informacja. Niestety w krótkim czasie niewiele z tego zostanie.

I dlatego tak mało pamiętamy ze szkoły?

Otóż to! Ubytek informacji, które nie są właściwie zapamiętane, a następnie powtórzone, jest bezlitosny.

W szkole niestety nie uczymy się, jak się uczyć. Dlaczego warto poznać skuteczne metody przyswajania wiedzy?

Nie mamy innego wyjścia! Książkę „Włam się do mózgu” o metodach nauczania napisałem z poczucia misji. Kiedy zdobyłem wiedzę o odkryciach psychologii kognitywnej z mniej więcej ostatnich dwudziestu lat, zacząłem sobie zadawać pytanie: “Kurczę, dlaczego nie wiedziałem tego wcześniej?” Studia, liceum – to wszystko byłoby dziesięć razy łatwiejsze. Właśnie to mnie zmotywowało, żeby poświęcić dwa lata na napisanie książki. Żeby zrobić to dobrze musiałem poprzesuwać mnóstwo spraw na później. Potrzebowałem rzetelnego przygotowania, przeprowadzenia badań empirycznych – stąd pomysł z nauką szwedzkiego w pół roku.

W swojej książce przedstawiasz 13 metod, wg których można się uczyć. Wszystkie przetestowałeś na sobie. Która była dla Ciebie największym zaskoczeniem/wyzwaniem?

Metoda tancerki, czyli mówiąc najprościej mądre rozkładanie nauki w czasie. Wielu psychologów, z którymi rozmawiałem, uważa ją za swego rodzaju nadmetodę. Nazwa nawiązuje do Marthy Graham, genialnej dwudziestowiecznej tancerki i choreografki, która aplikowała swoim uczennicom konkretne ruchy taneczne w bardzo mądrych odstępach czasu. Może podświadomie, ale Martha Graham wyczuwała w jak robić powtórki tak, by mózg uczącej się tancerki zdążył trochę ten ruch zapomnieć. Wysiłek polegający na wyciągnięciu wiedzy, która już jest gdzieś w umyśle sprawia, że – jak to mówią psychologowie kognitywni – pogłębia się ślad pamięciowy. Jeśli dowiadujesz się czegoś kilka razy, to ta informacja trwale zostaje ci w głowie. Frazes o systematycznej nauce zazwyczaj nic nie znaczy, ale metoda tancerki to ideał takiego postępowania. Lepiej uczyć się czegoś trzy razy po piętnaście minut niż raz przez godzinę.

Czy student, który nic nie robił cały semestr, może jeszcze uratować skórę? Czy jest jakaś metoda „na ostatnią chwilę”?

W myśl metody tancerki – nie za bardzo. Oczywiście, o ile zależy nam na tym, aby informacje zostały w głowie. Zwyczajnie nie zmienimy biologii i chemii naszego trwałego zapamiętywania.

Maturzystom zostało kilka miesięcy do egzaminu, więc mogą wypróbować jeszcze kilka różnych metod. Co poradziłbyś uczniom, którzy chcieliby zdać egzamin dojrzałości z dobrym wynikiem?

Tak samo liczy się treść, jak i forma przekazu. Uczeń musi za wszelką cenę walczyć o to, aby nie zanudzić swojego mózgu. Nuda to największy kat przyswajania wiedzy. Niezależnie od tego, czy siedzimy na wykładzie, czy czytamy podręcznik. W szkole spędzamy mnóstwo czasu na wysłuchiwaniu nauczycieli, którzy zasypują nas z encyklopedycznymi faktami. Jednak po zakończeniu edukacji pamiętamy z tego niewiele. Dlatego powinniśmy powtarzać daną informację parę razy, za każdym razem używając do tego innej metody.

A co zrobić, żeby nauka znienawidzonego przedmiotu była przyjemna?

Trzeba używać metod, które uruchamiają w nas mechanizm zabawy. Klasycznym przykładem są fiszki. Z jednej strony piszemy słowo po polsku, a z drugiej stronie w języku obcym, którego się uczymy. To przykład metody, która działa trochę jak telewizyjny teleturniej. Tylko zamiast wesołego prowadzącego w garniturze mamy samych siebie!

Temat nauki dotyczy nie tylko dzieci i młodzieży. Dorośli też coraz częściej muszą się dokształcać, uczyć języków, zdobywać nowe kwalifikacje, zdawać egzaminy zawodowe. I najczęściej korzystają z mało skutecznych metod stosowanych w szkole. Jakich nawyków ze szkoły warto się wyzbyć w pierwszej kolejności?

Człowiek nie uczy się tylko kiedy nie żyje. Z punktu widzenia biologii nasz organizm uczy się cały czas. Właściwie nauką najczęściej są rzeczy, których za naukę nie uważamy. Często przywoływanym przez kognitywistów przykładem takiego biologicznego, choć patologicznego, uczenia się, jest uzależnienie od narkotyków. Organizm uczy się np. schematu, że ilość dopaminy dostarczanej do organizmu dzięki białemu proszkowi to coś, co sprawia mu przyjemność. Z kolei leczenie uzależnień to nic innego jak oduczanie się takich schematów i zastępowanie innymi. Nie da się żyć i się nie uczyć. W myśl tego powinniśmy oduczyć się przede wszystkim monotonnego „wkuwania”, którego skuteczność została już dawno obalona. Należy uruchamiać ciekawość i nie bać się popełniać błędów. Zwłaszcza tych ostatnich nie lubi nasz system edukacyjny.

Niedawno wróciłeś ze Stanów, gdzie ukończyłeś studia. Zdradź nam, czego się tam uczyłeś.

Uczyłem się lepszej pracy przed kamerą w ramach studiów aktorskich. Nagrałem setki programów i spędziłem tysiące godzin na planach nagraniowych, ale mimo to wiem, że muszę nieustannie pracować nad swoim warsztatem. Dzień, w którym przestanę się uczyć będzie ostatnim dniem mojej pracy.

Jak oceniasz amerykański system nauki? Co byś z niego przeniósł do Polski?

Trudno mi niestety oceniać cały system przez pryzmat mojego krótkiego pobytu w Stanach Zjednoczonych, ale bardzo podoba mi się tam podejście, w myśl którego uczniowie są de facto klientami profesorów. Mam wrażenie, że jest to dużo zdrowsza relacja niż ta, którą można zaobserwować na wielu europejskich uczelniach. Przypadło mi także do gustu to, iż cały nasz program był niezwykle mocno nakierowany na praktykę. W końcu to ona w życiu ma największe znaczenie!

Dziękujemy za rozmowę.

Radek Kotarski – popularyzator wiedzy, twórca kanału Polimaty na YouTube, prowadzący i reżyser telewizyjnego programu „Podróże z historią”. Autor bestsellerowych książek: „Nic bardziej mylnego!” oraz “Włam się do mózgu”. Uwielbia brać pod lupę niesamowicie ciekawe tematy i dzielić się z innymi wynikami swoich badań.