Jak będąc kobietą przetrwać Święta i nie zwariować? Jak będąc mężczyzną przeżyć Święta z perfekcjonistką? O tym, jak nie zamienić przygotowań świątecznych w domowe piekiełko rozmawiamy z trenerką rozwoju osobistego, Małgorzatą Trzaskowską.

Małgorzata Trzaskowska prowadzi indywidualne sesje coachingowe oraz warsztaty dotyczące rozwoju osobistego i zawodowego.

Święta to bardzo pracowity i stresujący czas, zwłaszcza dla kobiet. Przecież wszystko musi być na tip-top. Czy taki perfekcjonizm nie jest groźny?

Jest. Zabiera nam radość życia, powoduje, że funkcjonujemy w ciągłym napięciu. Nie potrafimy się cieszyć ani Świętami, ani przygotowaniami do nich. Odczuwamy jedynie wewnętrzną presję, żeby wszystko było idealnie i poddajemy się jej. Ale to pułapka. Bo perfekcjonizm powoduje, że nigdy nie jesteśmy z siebie zadowolone. Żebyśmy nie wiem jak się starały, na końcu i tak uważamy, że mogło być lepiej. Nawet jak już siedzimy przy wigilijnym stole, wszystko jest ok, inni nas chwalą, my i tak szukamy dziury w całym. Bo nasze standardy są tak wysokie, że przeszkadzają nam najmniejsze drobiazgi, których inne osoby nawet nie zauważają. „Ach, ten barszcz nie smakuje tak jak powinien, choinka za mało elegancka i przez te wszystkie kuchenne prace, zepsuł mi się paznokieć”. Naprawdę nie warto przejmować się takimi błahostkami, bo zamiast po prostu żyć, to nieustannie coś poprawiamy i ulepszamy. I nigdy nie jest tak, jak być powinno.

A czy w parze z perfekcjonizmem nie idzie zgubne umiłowanie bycia konsekwentnym? Trwamy w pewnych uciążliwych zwyczajach, bo wydaje nam się, że nikt nie zaakceptuje zmiany.

A czasami to najbardziej my same nie akceptujemy zmiany! Jeżeli mamy skłonności do perfekcjonizmu, wydaje nam się herezją odstąpić od własnych, wysokich standardów. Albo choć trochę je obniżyć. Nawet jeżeli inni domownicy mówią: „Daj spokój, jeżeli w tym roku nie będzie na wigilijnym stole trzech rodzajów śledzi, to naprawdę nic się nie stanie”. Ale Ty myślisz: „Jak to?! Zawsze robiłam, to i w tym roku zrobię!”. A ja zachęcam do obniżania standardów. Drobnymi kroczkami, by dyskomfort był na tyle akceptowalny, żeby nie ulec panice i nie wrócić do tego, co było. Warto więc wprowadzać małe zmiany, np. zamiast 12 dań przygotować 10. Albo zamiast lepić pierogi w domu, kupić gotowe. A jeżeli wydaje nam się, że inni będą mieli coś przeciwko, możemy się mocno zdziwić, kiedy okaże się, że odetchnęli z ulgą. Bo atmosfera mniej nerwowa, bo mniejsze napięcie dookoła. Uświadom sobie, że mniej zadań do wykonania oznacza dla Ciebie mniejsze obciążenie i mniej lęku, że coś pójdzie nie tak. Wtedy napięcie, które generujesz jako Pani Idealna, jest znacznie mniej dokuczliwe dla Ciebie i dla wszystkich dookoła.

Święta to dla wielu kobiet wyścig, w którym musimy pokazać, że jesteśmy najlepsze… i pierogi ulepimy, i barszcz zrobimy, i jeszcze kupimy wymarzone prezenty dla wszystkich, przystroimy dom… generalnie uszczęśliwimy wszystkich. Czy rzeczywiście inni tego oczekują? Z kim my się właściwie ścigamy?

Powiedziałabym, że z własnym lękiem. Że ktoś odkryje, że nie jesteśmy tak wartościowe, jakie chciałybyśmy być. Bo pod tą chęcią udowodnienia wszystkim naokoło, że jestem świetna, jest lęk, że jednak nie jestem. Więc biorę na siebie więcej i więcej, staram się najlepiej jak umiem i padam na twarz. A wszystko po to, żeby dostać uznanie, podziw, oklaski. Żeby przez chwilę poczuć się wartościową. Żeby koleżanki z zazdrością mówiły „Jak Ty to robisz?” i żeby teściowa nie miała się do czego przyczepić.

A warto czasami zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie: „Po co to wszystko? Po co chcę być najlepsza?”. I szczerze sobie na to pytanie odpowiedzieć.

To wszystko chyba ze strachu przed oceną. Jak sobie poradzić z nadmiernym przejmowaniem się opinią innych?

No właśnie. A jak sobie szczerze na powyższe pytanie odpowiemy, to bardzo prawdopodobne, że robimy to wszystko z lęku przed oceną. Bo bardzo boimy się, że ktoś nas skrytykuje i obnaży nasze niedociągnięcia. Wytknie, że makowiec kupiony, a nie domowy, a prezenty włożone do torebek, zamiast pięknie zapakowane w ozdobny papier.

Jak poradzić sobie, jeżeli bardzo przejmujemy się opinią innych? Po pierwsze pamiętajmy, że ludzie wcale tak bardzo o nas nie myślą, jak nam się wydaje. Są zbyt zajęci sobą i swoimi sprawami. I jeżeli sądzisz, że wszyscy wkoło zauważą, że masz niepomalowane paznokcie, to jesteś w błędzie. Większość osób nie zwróci na to uwagi.

Po drugie, jeżeli są w Twoim otoczeniu osoby, które rzeczywiście bardzo lubią krytykować innych i nie przepuszczą żadnej okazji, to uświadom sobie, że te wszystkie ich krytyczne opinie więcej mówią o nich, niż o Tobie. Jeżeli ktoś często negatywnie ocenia innych i z satysfakcją wytyka im błędy, prawdopodobnie sam ma bardzo niskie poczucie własnej wartości i czuje się niewystarczająco dobry. I żeby móc jakoś z tym żyć, podbija samoocenę krytykując i wyśmiewając innych. Wtedy sam przez chwilę czuje się lepiej. Pamiętaj o tym, kiedy ktoś z „troską” zauważy: „O, widzę, że już nie miałaś czasu umyć okien?”.

A po trzecie nawet jeżeli coś Ci nie wyjdzie – pamiętaj, że nie świadczy to o Twojej wartości. Często powtarzam kobietom: oddziel swoją wartość od efektów swoich działań. Twoja wartość jest nienaruszalna i niezmienna, niezależnie od tego, co robisz i jak. Przygotowałaś najlepszą wigilijną kolację na świecie? Jesteś wartościowa! Twoje wigilijne dania nie były kulinarnym mistrzostwem? Też jesteś wartościowa! A jeżeli znajdzie się ktoś, kto to skrytykuje – patrz punkt 2.

W ferworze przygotowań musimy pamiętać o wszystkim i o wszystkich, a czy pamiętamy o sobie? Jak zadbać o siebie?

Zwykle planujemy domowe obowiązki: zakupy, sprzątanie, pieczenie ciasta, ubieranie choinki. Robimy to z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby ze wszystkim zdążyć i niczego nie pominąć. Natomiast rzadko myślimy o sobie z taką samą uważnością. Np. nie pamiętamy, żeby odpowiednio wcześnie zapisać się do fryzjera, kosmetyczki, na manicure. Potem okazuje się, że nie ma już wolnych terminów, albo my nie mamy czasu i nasze samopoczucie znowu cierpi.

Warto też włączyć do przygotowań innych domowników i podzielić zadania, aby nie brać wszystkiego na siebie. Wyciągnijmy też wnioski z poprzednich lat i zrezygnujmy z rzeczy, które były dla nas szczególnie stresujące. Na przykład jeżeli nie jesteś mistrzynią w pieczeniu ciast, odpuść sobie. Lepiej kupić ciasto w cukierni zamiast stresować siebie i wszystkich dookoła, a potem jeszcze rozpaczać, że wyszedł zakalec. A Ty tak bardzo chciałaś udowodnić rodzinie, że też potrafisz upiec świetny placek drożdżowy. Pamiętaj, że nie musisz nikomu niczego udowadniać! Twoja wartość nie zależy od tego, czy Święta w Twoim domu będą perfekcyjne czy nie.

I pamiętaj, bądź dla siebie dobra. Widzisz, że wzięłaś na siebie za dużo? Więcej nie bierz. Odpuść albo zleć komuś innemu. Jesteś zmęczona? Zrób sobie coś do picia i chwilę odpocznij. To ważne, bo często zapominamy o najbardziej podstawowych potrzebach, czyli o tym, żeby coś zjeść, napić się herbaty, zapewnić sobie odpowiednią ilość snu.

Co radzisz kobietom, które wpadają w pułapkę perfekcjonizmu. Jak sobie odpuścić? Od czego zacząć?

Myślę, że jedną z największych pułapek perfekcjonizmu jest przekonanie, że „nikt nie zrobi tego lepiej niż ja”. I to przekonanie torpeduje wszelkie postanowienia, że w tym roku to już o siebie zadbam i przekażę część obowiązków. Jak przychodzi co do czego, to nagle okazuje się, że perfekcjonistka nie chce wypuścić z rąk niczego. Nawet pojedzie z mężem na zakupy, bo „on na pewno nie kupi tego, co trzeba albo kupi twaróg innej firmy, niż ten najlepszy”. Jeżeli widzisz u siebie też takie skłonności, bądź uważna. Luzuj standardy, odpuszczaj, świadomie rezygnuj z tego, żeby kogoś skontrolować, poprawić po nim albo wyręczyć. Świadomie odpuść. Jeżeli trudno Ci patrzeć na to, jak Twoje dziecko „źle” sprząta, po prostu wyjdź z pomieszczenia i zajmij się czymś innym. Pamiętaj, że delegując czynności innym domownikom, dbasz o siebie i swój komfort, a poza tym okazujesz im zaufanie i wierzysz, że sobie poradzą. Nawet jeśli zrobią to inaczej niż Ty.

Mówimy o paniach, a panowie… może tego nie okazują, ale oni chyba też czują presję i są poniekąd ofiarami naszej kobiecej nerwówki? Ciągle słyszą, że nie dość pomagają i jeszcze wszystko robią źle, bo przecież nikt nie zrobi lepiej od perfekcjonistki. Co poradziłabyś mężczyznom, którzy chcieliby przeżyć Święta w spokoju?

Oj tak! Czują wielką presję, dlatego część z nich ucieka, a druga część pomaga, choć i tak jest duża szansa, że usłyszą że robią za mało albo niewystarczająco dobrze. Moim zdaniem zanim rozpocznie się ta przedświąteczna nerwówka, warto porozmawiać o oczekiwaniach. Z tego co wiem, większość mężczyzn zadowoliłaby się mniejszą liczbą dań na wigilijnym stole, w zamian za więcej spokoju. Warto o tym powiedzieć. Bo może on nie mówi, w obawie przed jej reakcją, a ona stara się, żeby było dwanaście dań, bo myśli, że on tego oczekuje. Że ma być tak, jak u jego mamusi. Tymczasem może się okazać, że jego oczekiwania są zupełnie inne. Panowie, jeżeli nie lubicie przedświątecznej napiętej atmosfery, chcielibyście więcej spokoju i wcale nie macie ciśnienia na Święta tradycyjne w każdym calu, powiedzcie o tym. Zadeklarujcie pomoc i wspierajcie żony-perfekcjonistki w luzowaniu standardów. Aby atmosfera w Waszych domach była spokojna i świąteczna, a ludzie życzliwie do siebie nastawieni. Nawet jeżeli nie wszystko wyjdzie idealnie.

Dziękujemy za rozmowę.

Małgorzata Trzaskowska  certyfikowany coach, trenerka biznesu, Mistrz NLP. Absolwentka 2-letniego Studium Coachingu MultiLevel Coaching przy Polskim Instytucie NLP oraz Szkoły Trenerów Biznesu w Akademii Leona Koźmińskiego. Propagatorka autentyczności i życia w zgodzie ze sobą, autorka bloga www.ogrodprzemian.pl i licznych artykułów o tematyce rozwojowej, mówczyni. Prowadzi fanpage oraz kanał na youtube Małgorzata Trzaskowska Ogród Przemian.

Pracuje z kobietami prowadząc indywidualne sesje coachingowe oraz warsztaty. W swojej pracy wspiera kobiety w budowaniu pewności siebie, odkrywaniu swojego potencjału i przezwyciężaniu lęku przed działaniem. Pomaga wyzwolić się z ograniczających schematów, zaufać sobie i zacząć odważnie spełniać swoje marzenia. Inspiruje do uważności, bycia w kontakcie ze sobą i życia w miłości i akceptacji do siebie samej.

Po pracy spędza czas ze swoim partnerem oraz dziećmi: Orianą i Oliverem. Pasjonatka tenisa i tańca. W wolnych chwilach gra na pianinie.